W najbliższy piątek, w PyeongChang w prowincji Gangwon zapłonie znicz XXIII Zimowych Igrzysk Olimpijskich (choć o tym, jak będzie wyglądała ceremonia zapalenia znicza dowiedzieliśmy się dzięki agencji Reuters już tydzień temu 😈). Nie wiem, jak wielu spośród Was wybiera się do PyeongChang by kibicować polskim sportowcom, ale podejrzewam że takie osoby się znajdą. I choć ten post jest pisany przede wszystkim z myślą o nich, to mam nadzieję że przyda się również wszystkim tym, którzy wybiorą się do Korei po igrzyskach.
Olimpijskie maskotki, niedźwiedź Bandabi (po lewej) i tygrys Soohorang (po prawej). Źródło |
Tak naprawdę koreańskie igrzyska zaczną się dla Was nie w momencie kiedy w PyeongChang zapłonie olimpijski znicz, lecz gdy będziecie wysiadali z samolotu w Seulu. Koreańczycy są bowiem owładnięci ideą współzawodnictwa i za wszelką cenę chcą być pierwsi przy wyjściu z samolotu, w kolejce do odprawy paszportowej (pewnie dlatego na lotniskach są odrębne kolejki dla cudzoziemców) czy przy taśmie bagażowej. Rzadko zdarza się, by po wylądowaniu samolotu z Koreańczykami na pokładzie stewardesa nie musiała przywoływać do porządku kogoś, kto zerwał się ze swojego miejsca jeszcze na pasie startowym. Jeśli czekając na Wasze walizki zrobicie dwa kroki w kierunku taśmy bagażowej, stojący obok Was Koreańczycy zrobią cztery kroki, żeby przypadkiem nie zostać w tyle. Współzawodnictwo czeka Was dosłownie na każdym kroku – na ulicy, na schodach ruchomych, przy wsiadaniu czy wysiadaniu z metra. I zapomnijcie o koncepcji prywatnej przestrzeni – co chwila ktoś będzie Was potrącał, przepychał się Wam pod pachą, itp. Oczywiście możecie zademonstrować swoje oburzenie, ale to daremny trud – przede wszystkim dlatego, że sprawca całego zamieszania będzie już dawno daleko z przodu. Najlepiej się przyzwyczaić i tyle.
Kolejny problem to tzw. „angielska choroba”. Większość Koreańczyków w średnim wieku i młodszych zna język angielski w stopniu pozwalającym na swobodną komunikację. Jednak w swoim własnym odczuciu nie znają go perfekcyjnie, więc nie chcąc się skompromitować (znowu idea współzawodnictwa 😖), na wszelki wypadek nie będą go używali wcale. Zadając przeciętnemu Koreańczykowi pytanie po angielsku najpewniej zostaniecie zignorowani. Jeśli Was to nie zniechęci, kolejnym etapem będzie faza obstrukcji, manifestująca się wydawaniem rozpaczliwych dźwięków typu „uuuu”, „aaaah” i „oooh”. Jeśli w międzyczasie nikt nie przyjdzie z pomocą, po krótkiej fazie panicznego lęku podjęta zostanie próba komunikacji, przy czym Wasz „rozmówca” będzie mówił przyciszonym głosem, zasłaniając usta dłonią jakby cierpiał na poważną chorobę przyzębia. I choć już latem zeszłego roku z myślą o igrzyskach rekrutowano spośród cudzoziemców zamieszkałych w Korei wolontariuszy z różnych krajów, to obawiam się, że nie uchroni to Was przed kontaktem z „angielską chorobą”.
W większości koreańskich sklepów i restauracji będziecie mogli bez problemów zapłacić polską kartą kredytową czy debetową. Nie wpadajcie w panikę, gdy sprzedawca przeciągnie Waszą kartę przez terminal i nie poprosi Was o podanie PIN-u ani o podpis. W Korei transakcji nie zatwierdza się PIN-em. Bywa, że trzeba złożyć podpis rysikiem (lub palcem – jak większość Koreańczyków) na specjalnym gładziku, przy czym nikt nigdy nie porównuje go z podpisem na karcie, a czasem (żeby było szybciej) sprzedawca podpisze się za Was. Dlatego - jeśli Wasz polski bank ma taką usługę - przed przyjazdem do Korei aktywujcie sobie powiadomienie SMS-owe o każdej transakcji. Oczywiście można również płacić gotówką, ale tu pojawia się odwieczny problem, ile jej ze sobą zabrać. Korzystania z koreańskich bankomatów nie polecam, bo generalnie nie są one przyjazne cudzoziemcom. Poza tym, w piątek 16 lutego, przypada Lunarny Nowy Rok i począwszy od czwartku do niedzieli włącznie wszystkie koreańskie banki będą nieczynne.
Wybierając się do Korei, przygotujcie się na iście syberyjskie zimno. Tegoroczna zima jest wyjątkowo mroźna i Igrzyska w PyeongChang już okrzyknięto najzimniejszymi od czasu Olimpiady w Lillehammer w 1994 roku. I choć ma to swoje zalety, bo w mroźne dni jakość powietrza w Korei jest zdecydowanie lepsza i świeci słońce, to temperatury odczuwalne mogą być naprawdę niskie, szczególnie gdy wieje wiatr (czyli prawie zawsze). Dlatego od tygodnia w Korei toczy się ogólnonarodowa debata, jak ogrzać sportowców i kibiców biorących udział w odbywającej się na całkowicie odkrytym stadionie ceremonii otwarcia Igrzysk. Jedną z propozycji było zainstalowanie przy każdym siedzeniu halogenowego promiennika podczerwieni, ale z uwagi na ostatnie tragiczne pożary (o których poniżej), pomysł ten raczej nie zostanie zrealizowany.
W takiej podgrzewanej kamizelce na pewno nie zmarzniecie podczas Igrzysk... Źródło |
Najlepiej więc po prostu ciepło się ubrać. Być może po przyjeździe do Korei warto zakupić tak popularny tu w miesiącach zimowych długi puchowy płaszczyk typu unisex? Muszę Was jednak rozczarować – modele z limitowanej edycji olimpijskiej „PyeongChang 2018” zniknęły ze sklepowych półek jeszcze zanim się tam pojawiły… W dzisiejszym wydaniu The Korea Herald znalazłem natomiast szereg innych propozycji dla zmarzniętych kibiców, w tym dziwne nakrycie głowy widoczne na zdjęciu poniżej oraz podgrzewaną kamizelkę z własnym źródłem zasilania… Oprócz ciepłego ubrania, skutecznie rozgrzeją Was też pikantne dania koreańskiej kuchni, o których sporo pisałem w moich wcześniejszych postach. Na mroźne dni polecam którąś z treściwych zup, np. kimchijjigae czy yukgaejang.
... podobnie jak w tym dziwnym nakryciu głowy. Źródło |
Na koniec o sprawach poważniejszych. Po pierwsze – kwestia bezpieczeństwa na drogach. Korea przoduje w niechlubnych statystykach wypadków drogowych, w tym ze skutkiem śmiertelnym. Przepisy o ruchu drogowym nie są przestrzegane (ani, co gorsza, egzekwowane): koreańscy kierowcy jeżdżą za szybko, nie ustępują pierwszeństwa, nagminnie zajeżdżają drogę i ignorują czerwone świtała. Dotyczy to również taksówkarzy i (o zgrozo!) kierowców komunikacji miejskiej. Dlatego podróżując taksówką czy innym środkiem komunikacji wyposażonym w pasy bezpieczeństwa, nigdy nie zapominajcie o ich zapięciu. Z kolei na przejściach dla pieszych miejcie oczy dookoła głowy, bo wcale nierzadkim widokiem jest samochód czy motocykl lawirujący slalomem pomiędzy przechodniami. Zresztą motocyklistów, bynajmniej nie jadących wolno, możecie również spotkać na chodnikach.
Po drugie, ryzyko pożaru. W grudniu zeszłego roku, w pożarze w jednym z seulskich budynków użyteczności publicznej zginęło 29 osób. Z kolei liczba ofiar styczniowego pożaru w izbie przyjęć szpitala w położonym na południu Półwyspu Koreańskiego mieście Miryang sięgnęła właśnie 43 osób i wciąż może wzrosnąć. W obu przypadkach przyczyną pożaru było ignorowanie procedur bezpieczeństwa bądź ich zupełny brak. A biorąc pod uwagę, że koreańscy kierowcy parkują gdzie popadnie – w tym na drogach pożarowych – straż pożarna prawie na pewno będzie miała problemy z dotarciem na czas.
Po trzecie, Korea Południowa jest całkowicie nieprzygotowana na ewentualność ataku terrorystycznego. Wprawdzie dzisiaj przeczytałem w prasie, że w ramach obrony przed terroryzmem z kraju deportowano 17 cudzoziemców, a kolejnym 36 tysiącom odmówiono prawa wjazdu na teren Korei, ale jakoś mnie to nie przekonuje. Podobnie jak to, że areny igrzysk będą zabezpieczane przez 5 tysięcy uzbrojonych funkcjonariuszy. O ile się nie mylę, 5 tysięcy przy imprezie o takiej skali to kropla w morzu potrzeb - szczególnie biorąc pod uwagę, że koreańscy policjanci są generalnie niemrawi. Co więcej, na koreańskich lotniskach krajowych do samolotu można wnieść dowolne ilości płynów. Parę miesięcy temu zapytaliśmy funkcjonariusza kontroli bezpieczeństwa na seulskim lotnisku Gimpo, dlaczego przepuścił przez bramkę mężczyznę z kubkiem kawy (lub płynu o wyglądzie kawy). W odpowiedzi usłyszeliśmy, że w strefie sterylnej też można kupić kawę, więc co za różnica… Mam wrażenie, że ktoś czegoś nie rozumie i niekoniecznie jestem to ja 😡 Kolejny przykład z międzynarodowego seulskiego lotniska Incheon. Kiedy w ostatnią sobotę czekaliśmy na przystanku przed terminalem na shuttle bus linii Korean Air, obok nas pojawił się mężczyzna z walizką, ubrany w mundur pilota Asiana Airlines. Chwilę postudiował rozkład jazdy, po czym zostawiwszy walizkę pobiegł w niewiadomym kierunku i nie wracał przez dobre 10 minut. W międzyczasie, pozostawionym bez opieki bagażem nie zainteresował się żaden policjant (nie żeby w zasięgu wzroku był choć jeden). Dlatego jeśli będąc w Korei zobaczycie coś podejrzanego, najlepiej sami zatroszczcie się o własne bezpieczeństwo, bo na odpowiednie służby raczej nie macie co liczyć…
Tyle ostrzeżeń i dobrych rad. Korea to naprawdę ciekawy i gościnny kraj, ale o pewnych sprawach nie można zapominać. Udanej zabawy!
Ale straszysz ludzi! Jeszcze nikt nie wyjdzie z hotelu. Po jakims czasie rzeczy, które opisujesz stają się po prostu normalne. Nailepsze jest to, nie ważne jak długo bedziesz w Korei zawsze znajdzie się coś, co wywoła twoje zdziwienie. Trzymaj się ciepło!
OdpowiedzUsuńOj tam, zaraz straszę - uprzedzam. Poza tym, to nie był tekst adresowany do ludzi siedzących od lat w Korei, ale do przyjezdnych, którzy być może po raz pierwszy w życiu wylądują w Azji. Ktoś kto nie rusza poza "opiekuńczą" i sformalizowaną Europę, może przeżyć szok ;) Pozdrawiam!
Usuń