Przejdź do głównej zawartości

Tranzyt na lotnisku w Szanghaju


Dzisiaj słów kilka o podróżowaniu przez Chiny bez wizy oraz o tym, co ze sobą zrobić przez kilka/kilkanaście godzin na lotnisku Szanghaj Pudong.

Nic nie widać, czyli za chwilę lądujemy w Szanghaju!

Nasza zeszłoroczna wyprawa na Malediwy obejmowała przesiadkę w Szanghaju. Z Seulu do Szanghaju przylecieliśmy samolotem Asiana Airlines, a podróż kontynuowaliśmy – już na innym bilecie – liniami SriLankan. W związku z tym, po wylądowaniu musieliśmy przejść przez kontrolę paszportową i odebrać bagaże w Terminalu 2, z którego korzysta Asiana, przejść do Terminalu 1 i tam odprawić się ponownie na stanowisku SriLankan Airlines. W rezultacie – krótko bo krótko – przebywaliśmy na terytorium Chin 😏

Podczas tego krótkiego pobytu doceniliśmy możliwość 24-godzinnego tranzytu bezwizowego, z którego można skorzystać na większości chińskich lotnisk. Rozwiązanie to jest idealne dla osób, które lądują w Chinach i udają się stąd w dalszą podróż do innego kraju w ciągu najbliższych 24 godzin. Jedyny warunek: kraj docelowy nie może być tożsamy z krajem przylotu. W przypadku krótkiej przesiadki wariant ten jest wygodniejszy, bo nie trzeba spełniać kilku dodatkowych warunków wymaganych w przypadku 72- lub 144-godzinnego tranzytu bezwizowego. Szczegóły na obrazku poniżej.


Różne opcje tranzytu bezwizowego w Chinach. Źródło

Żeby skorzystać z możliwości tranzytu bezwizowego, po wylądowaniu w Szanghaju należy udać się do specjalnie oznaczonych stanowisk kontroli paszportowej. Jeśli jednak są one nieczynne (tak było podczas naszej podróży powrotnej, kiedy wylądowaliśmy w Szanghaju nocą), można skorzystać z każdego innego otwartego stanowiska kontroli paszportowej. Oprócz paszportu należy mieć ze sobą wypełnioną żółtą kartę przylotu (arrival card). Jest to ta sama karta, którą wypełniają osoby kończące swoją podróż w Chinach; można ją otrzymać od stewardesy w samolocie. To istotna różnica w porównaniu do dłuższych tranzytów bezwizowych, w przypadku których konieczne jest wypełnienie bardziej skomplikowanej karty w kolorze niebieskim, dostępnej przy stanowiskach kontroli paszportowej. Och, ta biurokracja! Koniecznie trzeba też mieć ze sobą wydruk rezerwacji kolejnego lotu z podaną godziną odlotu i lotniskiem docelowym. Jeśli wszystkie wymienione dokumenty są w porządku, urzędnik emigracyjny wbije do paszportu stosowną pieczątkę i jesteście w Chinach.


Kolejna pieczątka (pieczątki) w paszporcie...

Co można robić w Szanghaju w trakcie 24-godzinnego tranzytu?

Wybrać się do miasta. Lotnisko Pudong położone jest w odległości 30 km od centrum Szanghaju i podobno można tam bez problemów dotrzeć najszybszym pociągiem świata Maglev. Piszę „podobno”, bo my z tej opcji nie skorzystaliśmy. Lecąc na Malediwy, dotarliśmy do Szanghaju późnym popołudniem i do rozpoczęcia odprawy na kolejny lot mieliśmy zaledwie 5 godzin. Z kolei w drodze powrotnej, wylądowaliśmy w Szanghaju nocą i jedyne o czym marzyliśmy, to prysznic i kilka godzin snu przed przedpołudniowym lotem do Seulu następnego dnia. W obu przypadkach ograniczyliśmy więc naszą aktywność to bezpośredniej okolicy terminalu.

Przeczekać na terminalu. W przypadku kilkugodzinnej przerwy w podróży nie jest to zła opcja. W obu terminalach znajduje się po kilka kawiarni i restauracji, w których można spokojnie przeczekać do rozpoczęcia odprawy na kolejny lot. Osoby, które chcą w spokoju popracować na komputerze, zapewne bardziej docenią Terminal 2. Na antresoli znajduje się tam kawiarnia z dużym „ogródkiem”, w którym można spędzić kilka godzin z filiżanką kawy czy herbaty – bez obawy, że zostanie się wyproszonym przez obsługę. Nam jednak dużo przytulniejszy i ciekawszy wydał się Terminal 1. Jest tam kilka małych kawiarenek i lokalnych restauracji. W jednej z nich zamówiliśmy takie oto danie… Konia z rzędem temu, kto powie, co oprócz makaronu i skrzepłej krwi było w tej zupie! Co by to nie było, po blisko miesiącu wciąż żyjemy 😈


Tajemnicza zupa...

Odwiedzić salonik biznesowy. Do czasu otwarcia odprawy na kolejny lot można o tej opcji zapomnieć! Niezależnie od terminalu, wszystkie saloniki biznesowe znajdują się za kontrolą bezpieczeństwa. Poza tym odprawa, kontrola paszportowa i kontrola bezpieczeństwa zajmują tyle czasu, że zwykle do saloniku dociera się na kilka minut przed rozpoczęciem boardingu. Mała strata! Saloniki w Szanghaju, choć sporych rozmiarów, są niemiłosiernie zatłoczone (również w nocy), jedzenie takie sobie, a toalety, najdelikatniej mówiąc, nie pierwszej świeżości - przynajmniej takie są moje doświadczenia z salonikiem China Eastern wTerminalu 1 i salonikiem Air China w Terminalu 2.


Drzewko made in China...

Zatrzymać się w hotelu. W drodze powrotnej spędziliśmy noc w hotelu Ramada Plaza, oddalonym od lotniska o około 10 minut drogi taksówką lub hotelowym shuttle busem. Hotel wprawdzie na przyzwoitym poziomie, ale rano dowiedzieliśmy się, że choć rezerwacja jest na dwie osoby i obejmuje śniadanie, to… dla jednej osoby 😠 No comments – ostatecznie, śniadanie zjedliśmy w saloniku Air China. Być może lepszą opcją (i z pewnością tańszą) jest Da Zhong Airport Hotel zlokalizowany pomiędzy Terminalami 1 i 2, ale nie mogliśmy tego zweryfikować, gdyż w terminie naszego pobytu wszystkie pokoje były zarezerwowane.

Którejkolwiek z powyższych opcji byście nie wybrali, pobyt na lotnisku w Szanghaju niewątpliwe dostarczy Wam wielu niezapomnianych wrażeń i pomimo znacznie ograniczonego dostępu do Google, Facebooka czy Twittera, z pewnością nie umrzecie tam z nudów! 😎

Komentarze

  1. Maglev - super! 416 km/h. Taxi zwłaszcza przed jakims świętem to horror!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może następnym razem spróbuję... Jak to wygląda w porównaniu z rozpędzonym KTX?

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kult zmarłych w Korei

W Polsce dziś Dzień Wszystkich Świętych, a w Seulu dzień jak co dzień. Tym niemniej, to dobra okazja, żeby napisać parę słów na temat kultu zmarłych w Korei.

Dziwne Warzywa: Gosari, czyli liście paproci

Dotychczas paproć kojarzyła mi się przede wszystkim z baśnią o jej kwiecie. I choć w Korei kwiatu paproci nie znalazłem (przynajmniej literalnie), to poznałem tu liczne kulinarne zastosowania tej rośliny. Opowiem Wam o nich dzisiaj w kolejnym odcinku „Dziwnych Warzyw”. Ugotowane liście orlicy najczęściej podaje się jako przystawkę, gosari namul . Źródło . Paproć, a dokładniej jeden z jej gatunków – orlica ( gosari , 고사리 ) na dobre zadomowiła się w koreańskiej kuchni. Ze względu na bogactwo składników odżywczych, przede wszystkim białka, żelaza i wapnia, liście paproci są czasem przez Koreańczyków nazywane „mięsem z gór”. Z gór – bo jak już wspominałem w poprzednim odcinku „Dziwnych Warzyw” , góry pokrywają około 70% Półwyspu Koreańskiego, stając się dla jego przedsiębiorczych mieszkańców rodzajem naturalnej spiżarni 😉 Wiosną Koreańczycy zbierają młode liście gosari . Źródło . W celach kulinarnych wykorzystuje się młode liście orlicy, o długości 10-15 cm, z końców...

Owocowy zawrót głowy

Nie wyobrażam sobie życia bez owoców. Na szczęście Koreańczycy również. To właśnie owoce sezonowe są najczęstszym koreańskim deserem. Przy czym słowo „sezonowe” ma tutaj kluczowe znaczenie, bo owoce dostępne w koreańskich marketach czy na ulicznych straganach w zdecydowanej większości nie pochodzą z importu, lecz są w uprawiane na Półwyspie Koreańskim. Część spośród owoców, które jemy w Korei, zapewne świetnie znacie – choć niekoniecznie w tych samych odmianach. Jest jednak kilka wyjątków specyficznych wyłącznie dla Korei i okolic; to właśnie przede wszystkim na nich chciałbym się w tym wpisie skoncentrować. Chamoe - choć to melon, rozmiarem przypomina raczej... jabłko.  Źródło Zacznijmy od koreańskiego melona, chamoe ( 참외 ). Jest on znacznie mniejszy od swoich dostępnych w Europie kuzynów – długość tego owocu o jajowatym kształcie zwykle nie przekracza 15 cm. Skórkę ma gładką, żółtą, w białe podłużne paski. Miąższ podobny do melona miodowego, ale nieco twardszy i nie ...