Przejdź do głównej zawartości

Zakup mieszkania w Korei

W ostatnich latach rynek mieszkaniowy w Korei Południowej rozwija się dynamicznie – żeby nie powiedzieć, że w zastraszającym tempie. Zakup mieszkania – szczególnie w Seulu – jest (póki co) dobrą inwestycją. Wiele osób kupuje mieszkania na wynajem w systemie wolse czy jeonse. Zdarzają się jednak i tacy, którzy „kupują” mieszkanie jeszcze przed rozpoczęciem budowy – tylko po to, żeby sprzedać je z zyskiem w momencie, gdy będzie gotowe do zamieszkania. Słowo „kupują” znalazło się w cudzysłowie nieprzypadkowo – tego typu inwestycja wymaga bowiem wpłaty na konto wykonawcy jedynie 10% wartości mieszkania. Kolejne 50% wartości pożycza wykonawcy bank w formie nieoprocentowanej pożyczki, której gwarantem staje się kupujący. W momencie, kiedy mieszkanie jest gotowe do zamieszkania, kupujący musi zapłacić wykonawcy pozostałe 40% wartości mieszkania oraz rozliczyć się z bankiem (albo zamienić nieoprocentowaną pożyczkę na oprocentowany kredyt). Nic więc dziwnego, że gdy budowa dobiega końca, a właściwego kupca wciąż nie widać, wielu domorosłych inwestorów zaczyna nerwowo obgryzać paznokcie i zastanawiać się, czy i jakiego zysku powinni oczekiwać… Właśnie w takim momencie zdecydowaliśmy się na zakup naszego mieszkania 😊

Koreański rynek mieszkaniowy znajduje się w fazie dynamicznego rozwoju. Źródło

Podobnie jak w przypadku wynajmu mieszkania, również wszystkie transakcje związane z jego zakupem – czy to na rynku pierwotnym czy wtórnym – zawiera się przy udziale agencji nieruchmości. Nic dziwnego, że tych ostatnich jest w Korei prawdziwe zatrzęsienie! I choć podobnie jak w Polsce, agencje nieruchomości konkurują ze sobą, to – o dziwo – często wymieniają się ofertami i rzadko zdarza się, by któraś z nich miała wyłączność na wynajem czy sprzedaż określonego mieszkania. Oferta agencji nieruchomości może okazać się dla cudzoziemca trudna do rozszyfrowania. I bynajmniej nie chodzi mi tutaj o język 😊 Po pierwsze, nie ma podanej ceny za metr kwadratowy, do której jesteśmy w Polsce przyzwyczajeni. Po drugie, w ogóle nie ma metrów kwadratowych 😊 – w Korei Południowej metraż podawany jest w unikalnych jednostkach, pyeong (). Jeden pyeong to około 3,3 m2. Po trzecie, oferta zawiera zwykle dwa metraże 😊 Mniejsza wartość to powierzchnia pokoi, większa – całego mieszkania. Dla przykładu, nasze 4-pokojowe mieszkanie ma powierzchnię 33 pyeong (czyli 109 m2); 25,5 pyeong (84 m2) zajmują pokoje, a reszta to powierzchnia użytkowa (aneks kuchenny, 2 łazienki, garderoba, składzik, pralnia, pomieszczenie na klimatyzator, przedpokój, itp.). Kiedy już rozszyfrowaliśmy metraż, musimy rozwikłać tajemnicę ceny. W Korei zarabia się w milionach, a ceny mieszkań są porównywalne do zachodnich (czyli 2-3 razy wyższe niż w Polsce). Nic więc dziwnego, że agencje nieruchomości podają ceny w dziesiątkach tysięcy won, man won (만원). Dla przykładu, cena mieszkania o wartości 250 000 000 won (nieco mniej niż 250 000 dolarów amerykańskich), będzie podana jako 25 000 man won. W przypadku zakupu nowego mieszkania od osoby trzeciej, oprócz ceny zasadniczej (określonej przez wykonawcę) podana będzie również wysokość peurimieom (프리미엄), czyli dodatkowego zysku oczekiwanego przez poprzedniego właściciela (do negocjacji). W zależności od statusu majątkowego i poziomu desperacji tego ostatniego, wysokość peurimieom może mieścić się w przedziale od kilku do kilkudziesięciu milionów won (tysięcy dolarów).

Jedna z licznych koreańskich agencji nieruchomości. Źródło

Procedura zakupu mieszkania jest nieco skomplikowana. Po pierwsze, należy podpisać umowę trójstronną z wykonawcą i dotychczasowym właścicielem praw do mieszkania. Wcześniej należy udać się do banku i przejąć na siebie zobowiązania tego ostatniego w kwestii spłaty nieoprocentowanej pożyczki. Następnie należy podpisać kolejną umowę trójstronną z dotychczasowym właścicielem i agencją nieruchomości. W momencie podpisania tej ostatniej umowy, należy przelać na konto właściciela pieniądze, które dotychczas zapłacił on wykonawcy (10% wartości mieszkania) wraz z peurimieom w uzgodnionej wysokości. Wreszcie, należy rozliczyć się z agencją nieruchomości – standardowa prowizja to 0,4-0,8% wartości mieszkania. Po podpisaniu wszystkich wyżej wymienionych umów oraz uiszczeniu stosowanych należności, należy zająć się kwestią kredytu mieszkaniowego. Najwygodniej załatwiać wszystkie formalności w tym samym banku, w którym „odziedziczyło się” nieoprocentowaną pożyczkę po dotychczasowym właścicielu (choć nie jest to wymagane). Standardowe oprocentowanie kredytów hipotecznych w Korei Południowej to nieco ponad 3%. Jednak kredytobiorcy mogą liczyć na wiele ulg, np. dla kupujących mieszkanie po raz pierwszy w życiu, dla rodzin wielokulturowych, itp. – dzięki temu, możliwe jest obniżenie oprocentowania kredytu nawet o 1%.

Przy zakupie nowego mieszkania niezbędna jest przynajmniej jedna wizyta w banku. Źródło

Oczywiście, zakup mieszkania, uzyskanie kredytu i inne formalności wymagają przygotowania całej masy dokumentów, poświadczających tożsamość, dotychczasowe miejsce zamieszkania, stan cywilny, zatrudnienie, dochody itp. Nie będę pisał szczegółowo na ten temat, bo przepisy w tym zakresie ciągle się zmieniają i mam wrażenie, że nie są do końca jednoznaczne. Z ciekawostek warto odnotować dwie. Po pierwsze, niezwykle ważne jest zaświadczenie o niezaleganiu ze składkami na ubezpieczenie zdrowotne – w Korei Południowej dokument ten jest potwierdzeniem stabilności finansowej kupującego. Po drugie, oprócz własnoręcznego podpisu, na wszystkich dokumentach należy przystawić swoją pieczątkę – podobną do tej na obrazku poniżej. Taką niewielką pieczątkę posiada każdy mający zdolność do czynności prawnych Koreańczyk. Mam i ja 😊 Po wyrobieniu pieczątki, jej wzór należy zarejestrować w lokalnym urzędzie w miejscu zamieszkania. Podpisując jakąkolwiek umowę należy przedłożyć certyfikat potwierdzający zgodność pieczątki ze wzorem.

Kupujący mieszkanie musi dysponować... pieczątką. Źródło

Na koniec miła niespodzianka dla kupujących nowe mieszkanie w Korei. Pojęcie stanu surowego jest tutaj zupełnie nieznane – wykonawca oddaje do dyspozycji kupującego lokal „pod klucz”, do którego ten ostatni może wprowadzić się praktycznie tego samego dnia 😊 Ale o tym, jak wyglądają koreańskie mieszkania oraz przeprowadzka po koreańsku, napiszę niebawem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kult zmarłych w Korei

W Polsce dziś Dzień Wszystkich Świętych, a w Seulu dzień jak co dzień. Tym niemniej, to dobra okazja, żeby napisać parę słów na temat kultu zmarłych w Korei.

Dziwne Warzywa: Gosari, czyli liście paproci

Dotychczas paproć kojarzyła mi się przede wszystkim z baśnią o jej kwiecie. I choć w Korei kwiatu paproci nie znalazłem (przynajmniej literalnie), to poznałem tu liczne kulinarne zastosowania tej rośliny. Opowiem Wam o nich dzisiaj w kolejnym odcinku „Dziwnych Warzyw”. Ugotowane liście orlicy najczęściej podaje się jako przystawkę, gosari namul . Źródło . Paproć, a dokładniej jeden z jej gatunków – orlica ( gosari , 고사리 ) na dobre zadomowiła się w koreańskiej kuchni. Ze względu na bogactwo składników odżywczych, przede wszystkim białka, żelaza i wapnia, liście paproci są czasem przez Koreańczyków nazywane „mięsem z gór”. Z gór – bo jak już wspominałem w poprzednim odcinku „Dziwnych Warzyw” , góry pokrywają około 70% Półwyspu Koreańskiego, stając się dla jego przedsiębiorczych mieszkańców rodzajem naturalnej spiżarni 😉 Wiosną Koreańczycy zbierają młode liście gosari . Źródło . W celach kulinarnych wykorzystuje się młode liście orlicy, o długości 10-15 cm, z końców...

Owocowy zawrót głowy

Nie wyobrażam sobie życia bez owoców. Na szczęście Koreańczycy również. To właśnie owoce sezonowe są najczęstszym koreańskim deserem. Przy czym słowo „sezonowe” ma tutaj kluczowe znaczenie, bo owoce dostępne w koreańskich marketach czy na ulicznych straganach w zdecydowanej większości nie pochodzą z importu, lecz są w uprawiane na Półwyspie Koreańskim. Część spośród owoców, które jemy w Korei, zapewne świetnie znacie – choć niekoniecznie w tych samych odmianach. Jest jednak kilka wyjątków specyficznych wyłącznie dla Korei i okolic; to właśnie przede wszystkim na nich chciałbym się w tym wpisie skoncentrować. Chamoe - choć to melon, rozmiarem przypomina raczej... jabłko.  Źródło Zacznijmy od koreańskiego melona, chamoe ( 참외 ). Jest on znacznie mniejszy od swoich dostępnych w Europie kuzynów – długość tego owocu o jajowatym kształcie zwykle nie przekracza 15 cm. Skórkę ma gładką, żółtą, w białe podłużne paski. Miąższ podobny do melona miodowego, ale nieco twardszy i nie ...