Choć globalizacja wywarła swoje piętno również na tradycyjnych koreańskich restauracjach, wciąż w wielu miejscach – szczególnie tych nieuczęszczanych przez turystów – można znaleźć swojskie i niedrogie jadłodajnie odwiedzane głównie przez miejscowych. Oto czego – poza naprawdę dobrym jedzeniem – możecie spodziewać się w takich lokalach.
W tradycyjnej koreańskiej restauracji... Źródło |
Pierwsza niespodzianka spotka Was już w przedsionku – przed wejściem do restauracji należy bowiem zdjąć buty i zostawić je na podłodze lub odłożyć je na specjalnie do tego celu przeznaczoną półkę. Ale nie martwcie się
Nie, to nie wyprzedaż obuwia - to przedsionek koreańskiej restauracji! Źródło |
Po wejściu do środka, zwykle ktoś z obsługi zapyta Was o liczbę gości i wskaże wolny stolik. Jeśli nie, niepisaną zasadą jest zajęcie stolika o wielkości adekwatnej do liczby gości – nie większego. Czasem – w przypadku bardziej popularnych restauracji – może okazać się, że wszystkie stoliki są zajęte. Wówczas Wasze nazwisko zostanie wpisane na listę oczekujących i będziecie musieli poczekać na swoją kolej na zewnątrz. Niestety, niewiele koreańskich restauracji przyjmuje rezerwacje telefoniczne czy internetowe. Dlatego – szczególnie w weekendy – w porze obiadowej przed wieloma popularnymi restauracjami ustawiają się naprawdę długie kolejki. Według mojej teorii spiskowej, takie kolejki są restauratorom na rękę – są bowiem darmową reklamą miejsca, które warto odwiedzić 😈
Za czym kolejka ta stoi? Za wolnym stolikiem! Źródło |
Załóżmy, że mieliście szczęście i od razu znalazł się wolny stolik. Tu czeka Was kolejna niespodzianka - nie ma krzeseł, a sam stolik jest niziutki – nie wyższy niż 30-40 cm. Nie ma innego wyjścia, trzeba siadać na podłodze 😝 Ale nie martwcie się – jak już pisałem, jest czysta i ciepła; poza tym – pod stolikiem znajdziecie poduszki lub maty, żeby nie było za twardo w wiadomą część ciała. Jeśli przyszliście w kurtce lub płaszczu i nie jesteście Davidem Copperfieldem – nie powiesicie wierzchniego okrycia na oparciu krzesła, gdyż go nie ma – podobnie jak krzesła 😆 Siedliście wygodnie? Zamiast czekać na menu, rozejrzyjcie się uważnie dokoła. W mało której koreańskiej restauracji
Dobrą restaurację poznacie po tym, że jest zatłoczona... Źródło |
Na powitanie zostaniecie poczęstowani wodą lub herbatą. Na stoliku stoją zawczasu przygotowane kubki na napoje. Jeśli w ich sąsiedztwie nie będzie pojemników z papierowymi serwetkami i sztućcami (jak zapewne pamiętacie z jednego moich poprzednich wpisów – w Korei ten ostatni termin odnosi się do łyżek i pałeczek), z pewnością znajdziecie je w szufladzie z boku stolika. Tak czy inaczej – stół nakryć musicie sobie sami 😁 Warto się z tym pospieszyć, bo chwilę potem pojawią się na nim przystawki, które w Korei są zawsze on the house. Niewątpliwie znajdzie się wśród nich kimchi, ale zwykle nie będzie to jedyny banchan (반찬) jakim zostaniecie poczęstowani. Od czasów dynastii Joseon dobrym obyczajem jest podawanie na stół co najmniej trzech przystawek. Oczywiście może być ich więcej – z tym, że nigdy cztery – jak zapewne pamiętacie z mojego kolejnego wpisu, w Korei cyfra ta jest bowiem uznawana za pechową… Jeśli przystawki Wam smakują i zjecie wszystko, z dużym prawdopodobieństwem możecie liczyć na dokładkę 😊 Wkrótce po przystawkach (Koreańczycy to naród bardzo niecierpliwy) zostanie podane danie główne. W koreańskich restauracjach rzadko zdarza się, by każdy z gości zamawiał jedzenie wyłącznie dla siebie – powszechną praktyką jest współdzielenie posiłku, a liczba zamawianych dań jest często większa od liczby osób przy stole.
To zaledwie nieliczne spośród koreańskich przystawek... Źródło |
Po zjedzeniu, nie czekajcie aż ktoś przyniesie Wam rachunek. Nie, bynajmniej nie sugeruję, żebyście wymykali się bez płacenia (wszak nie macie butów 😈). Raczej rozejrzyjcie się uważnie – na 99% Wasz rachunek został przyniesiony wraz z jedzeniem i od dawna leży na stoliku. Należy go stamtąd zabrać – płaci się bowiem przy wyjściu. I co ważne, płacimy wyłącznie za zamówione dania – w Korei nie istnieje bowiem zwyczaj dawania napiwków 😎
To chyba w jak każdym miejscu na świecie;chodzić tam gdzie lokalsi:)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :) Tak jak wszędzie, również w Azji w miejscach nastawionych głównie na turystów jedzenie jest gorszej jakości i droższe. Poza tym, powszechnie doprawia się je MSG, bo przeciętny turysta wie tylko, że koreańskie jedzenie jest bardzo ostre i w oparciu o tą wiedzę, przełknie wszystko co mu podadzą :P
OdpowiedzUsuń