Dzisiaj mija rok odkąd po raz pierwszy wylądowałem w Seulu.
Sporo się przez te 12 miesięcy wydarzyło. Szczegóły poniżej – w telegraficznym
skrócie.
Takie widoki mamy dosłownie 10 minut spacerem od domu... |
Grudzień
Moje pierwsze spotkanie z miastem, które nigdy nie zasypia i
zawsze stoi w korkach. To, czym mnie od razu urzekło, to ilość słońca w zimie.
Pierwsze koreańskie święta bez świąt. Kilka dni potem, 1 stycznia budzę się…
starszy o rok. A do koreańskiego Nowego Lunarnego Roku
jeszcze ponad miesiąc.
Rudolf Czerwononosy! |
Styczeń
Wracam do polskiej zimy. Brr!!! Na szczęście tylko chwilę –
głównie po to, żeby się spakować. Krótkie ładowanie baterii słonecznych w
Australii i Nowej Zelandii, bo przede mną rok pełen wyzwań!
W Australii szybko się na mnie poznali... |
Luty
Kolejny powrót do Polski – tym razem tylko po to, żeby
polikwidować swoje sprawy. Trzy tygodnie później, 27 lutego, z całym dobytkiem w pięciu walizkach
wyruszam… z powrotem do domu.
Przez niecałą dobę żyłem (dosłownie) na walizkach... |
Marzec
Wraz ze mną, do Seulu zawitała wiosna. Choć to nie Japonia,
Korea również zasługuje na miano Kraju Kwitnącej Wiśni. Odcięta zostaje kolejna
polska pępowina – karta SIM od Orange ląduje w szufladzie, ustępując miejsca
koreańskiej.
Kraj Kwitnącej Wiśni na zachodnim brzegu Morza Wschodniego 😆 |
Kwiecień
Może nie wszyscy pamiętacie, ale to miesiąc powstania tego bloga. Powoli Mullae-dong staje się moją dzielnicą. Dodajmy – dzielnicą, w której
nie ma zbyt wielu cudzoziemców, więc o status celebryty nie jest trudno 😎 Mój
pierwszy kontakt z koreańską polityką – wybory do Zgromadzenia Narodowego.
W Mullae-dong uśmiechają się nawet... autobusy! |
Maj
Tydzień w Polsce – po raz pierwszy w charakterze gościa.
Okazuje się, że po pół roku na doskonałej azjatyckiej (nie tylko koreańskiej) kuchni,
ciężko znaleźć tutaj coś do zjedzenia! Wracamy do domu, do lata – podczas
naszej krótkiej nieobecności temperatury skoczyły do 30 stopni i tak już
zostanie do połowy października.
Tom Yum Goong - potrawa "ratunkowa" podczas wizyt w Polsce |
Czerwiec
Lato w pełni. Dzięki rozwiniętej sieci komunikacji publicznej, coraz lepiej poznaję miasto. Pod koniec miesiąca
pierwsze wakacje na Jeju i pierwsze spotkanie z Haenyeo, o których ostatnio pisałem.
Jeju! |
Lipiec
Zostaję koreańskim mężem! Podchodzimy do
okienka w urzędzie, wypełniamy jeden druczek et voila!… 3 dni potem dostajemy SMS,
że jesteśmy mężem i żoną. Wcześniej jednak niekończące się wędrówki do polskiej
ambasady, bo to dokument nie taki, a to pieczątki brakuje… Red Hot Chilli
Peppers odwiedzają Koreę, żeby zobaczyć, co ja tutaj robię. Spotykamy się na
Jisan Valley Rock Festival – trzydniowym koreańskim Woodstock.
Jisan Valley Rock Festival... Nie, to jeszcze nie RHCP! |
Sierpień
Gorąco, bardzo gorąco, jeszcze bardziej gorąco! Kolejna
wizyta w Polsce. Zimno! Po dostarczeniu do koreańskiej ambasady stosu mniej lub
bardziej potrzebnych dokumentów i długiej rozmowie o niczym z koreańskim
konsulem, dostaję wizę F-6 i przestaję być turystą. Wracamy do Korei. Jeszcze
bardziej gorąco niż gorąco! Zostaję oficjalnie rozpoznany jako Obcy, co potwierdza
moja Alien Registration Card. Wbrew nazwie – dzięki niej zyskuję niemal te same
prawa, co Koreańczycy. Może więc bardziej adekwatnym określeniem niż Alien,
jest Koreigner?
Gorąco? Uwierzcie mi, tego lata bywało gorzej 😅 |
Wrzesień
Ciąg dalszy naturalizacji. Wszystkie sprawy urzędowe
załatwione w jedno popołudnie. Pierwszy raz widzę, jak karta do bankomatu jest produkowana na poczekaniu w banku 😲 Mniej więcej z tym samym czasie składamy za
pośrednictwem polskiej ambasady wniosek o wydanie polskiego aktu małżeństwa.
Oczywiście wniosek z załącznikami, pieczątkami, załącznikami do załączników, itp.
Chyba Was nie zaskoczę – trzy miesiące później, sprawa wciąż nie jest załatwiona 😡 Dalej gorąco – podobno tak upalnego lata nawet najstarsi Koreańczycy nie
pamiętają… Moje pierwsze trzęsienie ziemi – najsilniejsze w dziejach
koreańskiej sejsmografii; epicentrum 370 km od Seulu, ale podobno wstrząsy
były odczuwalne również w naszej dzielnicy. Dwa dni później moje pierwsze
święto Chuseok – koreańskie Święto Dziękczynienia, drugie najważniejsze obok
Lunarnego Nowego Roku.
Wrześniowy wstrząs o magnitudzie 5,8 w prowincji Gyeongju Źródło: The Korea Herald |
Październik
Pierwszy raz lecę do Ameryki, która dziwnym trafem okazuje
się być na wschodzie i wracam na zachód – do Azji. W rezultacie mam dwa wtorki
i pół piątku 😈 Po powrocie, zamiast stać przez półtorej godziny w kilometrowej
kolejce do Immigration, przekraczam granicę w niespełna 15 sekund dzięki Smart Entry Service. Kolejna korzyść z bycia Koreignerem! Wraz ze mną, do Korei przybywa
jesień, co oznacza, że nie mamy już temperatur po 35 stopni, lecz po 25… Jednak
choć temperatury niższe, życie w Korei nie zwalnia tempa, co widać dobrze na
poniższym filmie zrobionym przy okazji przeprowadzki mojej szwagierki :)
Listopad
Święta Zmarłych w Korei nie ma, więc nic nie stoi
na przeszkodzie, żeby w sklepach choinki pojawiły się już pod koniec
października. W Seulu jesień w pełni, ale zawsze można wybrać się na weekend do
Japonii w poszukiwaniu ciepła, różnic kulturowych i… oczywiście dobrego
jedzenia!
Złota |
Grudzień
Finał trwającego od końca października prezydenckiego skandalu. A moja historia zatoczyła koło… Za chwilę kolejne
koreańskie święta bez świąt, a potem następny rok pełen nowych przygód i wyzwań.
Najbliższe – do zrealizowania jeszcze w grudniu – to wymiana polskiego prawa jazdy
na koreańskie i przerejestrowanie firmy z Warszawy do Seulu. Poza tym - wciąż - nauka Hangul... Oczywiście, wszystko
to zamierzam tutaj opisać 😃
Wesołych Świąt bez świąt 😜 |
Komentarze
Prześlij komentarz