W porównaniu z pikantnymi koreańskimi potrawami, kuchnia wietnamska jest łagodna jak baranek. Co nie znaczy, że nudna. Dzisiaj zabiorę Was w jedno z naszych ulubionych wietnamskich miejsc w Seulu.
Jeśli szukamy perfekcyjnie ugotowanych noodli ryżowych (czyli mniej więcej raz w tygodniu), niemal zawsze wybieramy Paris Hanoi. To urokliwie miejsce jest zlokalizowane przy jednej z tętniących życiem uliczek w okolicy stacji linii nr 4, Hyehwa. Po wyjściu z peronu kierujcie się do wyjścia nr 3 i podążajcie zgodnie ze wskazówkami na poniższej mapce.
Paris Hanoi odnaleźć łatwo, bo w przeciwieństwie do wielu perełek na kulinarnej mapie Seulu, jej właściciele zainwestowali w wystrój zewnętrzny lokalu. Wewnątrz kilkanaście dwuosobowych stolików (które w razie potrzeby łatwo można łączyć), więc – choć to popularne miejsce – ryzyko oczekiwania w kolejce na dworze jest niewielkie. Poza tym, ulica Daehak-ro 11-gil to prawdziwe zagłębie kulinarne, w którym ruch głodomorów rozkłada się w miarę równomiernie na okoliczne knajpki...
Nazwa zobowiązuje: w Paris Hanoi nie znajdziecie typowej azjatyckiej otwartej kuchni, plastikowych krzeseł, stolików i zastawy. Panuje tu atmosfera francuskiego bistro, umiejętnie połączona z akcentami azjatyckimi. Zwraca uwagę dbałość o szczegóły wystroju wnętrza.
Ale przecież nie o wystrój tu chodzi, lecz o jedzenie :) Zaraz po zajęciu miejsca przy stoliku zostaniecie poczęstowani herbatą (w zimie) lub wodą. Menu jest stosunkowo krótkie, więc większość stałych bywalców do niego nie zagląda. Obowiązkowymi pozycjami w Paris Hanoi są bowiem dwa dania: znana nam z warszawskich barów na Stadionie Dziesięciolecia zupa phở oraz bún thịt nướng, czyli noodle ryżowe bez zupy, podawane na zimno z warzywami i pokrojonymi w plastry sajgonkami.
Jak już wspomniałem, zaletą obu dań są ugotowane do perfekcji noodle. Bywamy tu regularnie i jeszcze się nie zdarzyło, by makaron był rozgotowany, co w przypadku noodli ryżowych wcale tak oczywiste nie jest. Phở różni się znacząco od znanej warszawiakom zupy. Po pierwsze – o czym już wspominałem w jednym z poprzednich postów – w Seulu nie jada się zupy z makaronem, lecz makaron z zupą. W tym przypadku, w roli makaronu występuje ryżowy odpowiednik włoskich linguini. Po drugie, w przeciwieństwie do warszawskiej „wietnamskiej/chińskiej zupki” – laboratorium chemicznego i kopalni soli w jednym – bulion wołowy podawany w Paris Hanoi jest przyrządzony wyłącznie z naturalnych składników. W rezultacie dostaniecie zupę lekko słodkawą i nie za tłustą. Ponieważ jednak jesteśmy w Korei, nie może jednak zabraknąć pikantnego pazura w postaci pokrojonego świeżego gochu. Mięsa nie za dużo – wyłącznie dla smaku. Wraz z zupą dostaniecie surową białą cebulę oraz kiełki soi, które należy wrzucić do bulionu i wymieszać. Jeśli jeden pazur to dla Was zbyt mało, obsługa chętnie przyniesie Wam talerzyk ze świeżo pokrojonym gochu.
Kolejne flagowe danie Paris Hanoi, czyli bún thịt nướng, oparte jest na innej odmianie makaronu ryżowego, vermicelli. Podobnie jak w przypadku poprzedniego dania, makaron jest ugotowany do perfekcji i nie skleja się – pomimo, że bún thịt nướng jest podawane na zimno. Noodle udekorowano świeżymi warzywami, pokrojonym w kostkę ananasem oraz pociętą w plasterki sajgonką. Świeżość tej ostatniej, choć również podawanej na zimno, nie budzi żadnych wątpliwości – żadnego „aromatu” wielokrotnie rozgrzewanego oleju. Wszystkie składniki bún thịt nướng należy ze sobą wymieszać, doprawiając według upodobania podanym w osobnym naczynku sosem rybnym.
W przypadku obu dań macie do wyboru porcje duże lub (za niewielką opłatą) – bardzo duże. Ceny oscylują w granicach 9 000-12 000 won (mniej więcej 9-12 amerykańskich dolarów) za porcję, a więc na poziomie tylko nieco nieznacznie wyższym niż w większości seulskich kiss places. Jedynym potencjalnym mankamentem może być płatność kartą – z moich doświadczeń wynika, że Paris Hanoi to jedno z nielicznych miejsc, gdzie spośród niewydanych w Korei kart honorowana jest tylko VISA.
Na koniec ciekawostka: Paris Hanoi ma też swój program lojalnościowy. Za każde zamówione danie dostaniecie jedną pieczątkę. Po zebraniu pięciu pieczątek przysługuje Wam darmowy napój (bezalkoholowy), a po skompletowaniu dziesięciu – kolejna porcja makaronu. Jednak zaręczam Wam, że jeśli wrócicie do Paris Hanoi, powodem kolejnej wizyty nie będą z pewnością pieczątki :)
Paris Hanoi
Adres: 22, Daehak-ro 11-gil, Jongno-gu, Seul
Godziny otwarcia: codziennie od 11:00 do 22:00
Jeśli szukamy perfekcyjnie ugotowanych noodli ryżowych (czyli mniej więcej raz w tygodniu), niemal zawsze wybieramy Paris Hanoi. To urokliwie miejsce jest zlokalizowane przy jednej z tętniących życiem uliczek w okolicy stacji linii nr 4, Hyehwa. Po wyjściu z peronu kierujcie się do wyjścia nr 3 i podążajcie zgodnie ze wskazówkami na poniższej mapce.
Paris Hanoi odnaleźć łatwo, bo w przeciwieństwie do wielu perełek na kulinarnej mapie Seulu, jej właściciele zainwestowali w wystrój zewnętrzny lokalu. Wewnątrz kilkanaście dwuosobowych stolików (które w razie potrzeby łatwo można łączyć), więc – choć to popularne miejsce – ryzyko oczekiwania w kolejce na dworze jest niewielkie. Poza tym, ulica Daehak-ro 11-gil to prawdziwe zagłębie kulinarne, w którym ruch głodomorów rozkłada się w miarę równomiernie na okoliczne knajpki...
Nazwa zobowiązuje: w Paris Hanoi nie znajdziecie typowej azjatyckiej otwartej kuchni, plastikowych krzeseł, stolików i zastawy. Panuje tu atmosfera francuskiego bistro, umiejętnie połączona z akcentami azjatyckimi. Zwraca uwagę dbałość o szczegóły wystroju wnętrza.
Ale przecież nie o wystrój tu chodzi, lecz o jedzenie :) Zaraz po zajęciu miejsca przy stoliku zostaniecie poczęstowani herbatą (w zimie) lub wodą. Menu jest stosunkowo krótkie, więc większość stałych bywalców do niego nie zagląda. Obowiązkowymi pozycjami w Paris Hanoi są bowiem dwa dania: znana nam z warszawskich barów na Stadionie Dziesięciolecia zupa phở oraz bún thịt nướng, czyli noodle ryżowe bez zupy, podawane na zimno z warzywami i pokrojonymi w plastry sajgonkami.
Jak już wspomniałem, zaletą obu dań są ugotowane do perfekcji noodle. Bywamy tu regularnie i jeszcze się nie zdarzyło, by makaron był rozgotowany, co w przypadku noodli ryżowych wcale tak oczywiste nie jest. Phở różni się znacząco od znanej warszawiakom zupy. Po pierwsze – o czym już wspominałem w jednym z poprzednich postów – w Seulu nie jada się zupy z makaronem, lecz makaron z zupą. W tym przypadku, w roli makaronu występuje ryżowy odpowiednik włoskich linguini. Po drugie, w przeciwieństwie do warszawskiej „wietnamskiej/chińskiej zupki” – laboratorium chemicznego i kopalni soli w jednym – bulion wołowy podawany w Paris Hanoi jest przyrządzony wyłącznie z naturalnych składników. W rezultacie dostaniecie zupę lekko słodkawą i nie za tłustą. Ponieważ jednak jesteśmy w Korei, nie może jednak zabraknąć pikantnego pazura w postaci pokrojonego świeżego gochu. Mięsa nie za dużo – wyłącznie dla smaku. Wraz z zupą dostaniecie surową białą cebulę oraz kiełki soi, które należy wrzucić do bulionu i wymieszać. Jeśli jeden pazur to dla Was zbyt mało, obsługa chętnie przyniesie Wam talerzyk ze świeżo pokrojonym gochu.
Kolejne flagowe danie Paris Hanoi, czyli bún thịt nướng, oparte jest na innej odmianie makaronu ryżowego, vermicelli. Podobnie jak w przypadku poprzedniego dania, makaron jest ugotowany do perfekcji i nie skleja się – pomimo, że bún thịt nướng jest podawane na zimno. Noodle udekorowano świeżymi warzywami, pokrojonym w kostkę ananasem oraz pociętą w plasterki sajgonką. Świeżość tej ostatniej, choć również podawanej na zimno, nie budzi żadnych wątpliwości – żadnego „aromatu” wielokrotnie rozgrzewanego oleju. Wszystkie składniki bún thịt nướng należy ze sobą wymieszać, doprawiając według upodobania podanym w osobnym naczynku sosem rybnym.
W przypadku obu dań macie do wyboru porcje duże lub (za niewielką opłatą) – bardzo duże. Ceny oscylują w granicach 9 000-12 000 won (mniej więcej 9-12 amerykańskich dolarów) za porcję, a więc na poziomie tylko nieco nieznacznie wyższym niż w większości seulskich kiss places. Jedynym potencjalnym mankamentem może być płatność kartą – z moich doświadczeń wynika, że Paris Hanoi to jedno z nielicznych miejsc, gdzie spośród niewydanych w Korei kart honorowana jest tylko VISA.
Na koniec ciekawostka: Paris Hanoi ma też swój program lojalnościowy. Za każde zamówione danie dostaniecie jedną pieczątkę. Po zebraniu pięciu pieczątek przysługuje Wam darmowy napój (bezalkoholowy), a po skompletowaniu dziesięciu – kolejna porcja makaronu. Jednak zaręczam Wam, że jeśli wrócicie do Paris Hanoi, powodem kolejnej wizyty nie będą z pewnością pieczątki :)
Paris Hanoi
Adres: 22, Daehak-ro 11-gil, Jongno-gu, Seul
Godziny otwarcia: codziennie od 11:00 do 22:00
Update (6 stycznia 2017): Paris Hanoi zlikwidowano - podobno przenieśli się w inne miejsce. Gdy tylko to zweryfikuję, dam znać. Niestety, cykl życiowy koreańskich restauracji bywa krótki...
Komentarze
Prześlij komentarz